Uaaaa, dawno tu nie zaglądałem i nie pisałem :P po części jest to związane z faktem, że siedząc w irlandii mam dość kiepski dostęp do neta (na tyle dobry na ile źle zabezpieczone są sieci w okolicy). Po przesiedzeniu ponad 1,5 miesiąca w Irlandii mam o tym kraju następujące zdanie :
1. Wysokie zarobki - o ile nie udało mi się załapać do roboty jako developer czy tech support (3 miechy to twarde minimum - co do dnia, więc jakbym chciał w przyszłym roku tu zajechać to musiałbym całość załatwić przed wyjazdem), o tyle dostałem kilka naprawdę kuszących finansowo propozycji - gdybym zrobił już licencjat to prawdopodobnie wziąłbym urlop dziekański i rok tu pracował. Koniec końców wiem, że czekają tu na mnie po studiach z otwartymi rękoma i grubą kasą na koncie.
2. Okropne żarcie - jedzenie tutaj jest po prostu okropne - i nie mówię o fastfoodach - one są wszędzie takie same - mówie o warzywach czy mięsie jakie można kupić w sklepie - owszem, można kupić coś co sie nazywa organic i smakuje znośnie, tyle, że trzeba zapłacić za to jakieś 2-3 razy więcej (niż za zwykłe żarcie które jest 2-4 razy droższe niż w Polsce). Oczywiście o chlebie to można zapomnieć - nawet jak wejdziemy do polskiego sklepu to dostaniemy tylko coś w miare przypominającego chleb - oczywiście pokrojone - a że koło mnie żadnego polskiego sklepu nie ma, to co najwyżej mógłbym kupić coś w miarę przypominające chleb tostowy - i dla nich jest to normalny chleb :/. AA - do tego jeszcze ryż jest horrendalnie drogi.
3. Okropne "piwo" - krótko mówiąc albo kupisz zagraniczne piwo (najlepiej polskie nota bene [i najdrożej]) albo za eksperymentujesz z czymś w rodzaju redsa (bulmers) albo wypijesz tutejszy specjał - Guiness - nie wiem dlaczego tak zachwalany - jak dla mnie smakuje obrzydliwie.
4. Pogoda pod psem - jak tu jestem to dni kiedy wogule nie padało było sztuk 2 - zwykle pada 2-4 razy dziennie - co gorsza bywa, ze pada i 8 razy dziennie a jak nie pada to grzeje słońce więc wciąż należy się opatulać i rozbierać.
5. Stndardy budowlane które by nie przeszły żadnej polskiej kontroli - ściany które potrafią pękać od trzaskających dżwi, sąsiadów słychać nawet jak ogląają telewizję, na balkon wychodzi się przez okno, które w dodatku otwiera się (jak zresztą każde inne) na zewnątrz więc poza balkonowym żadnego okna myć się nie da (chociaż z drugiej strony pada tu tyle, że nie jest to zbyt konieczne zapewne). No i oczywiście idiotyczne podwójne krany ;]
6. Irlandczycy beznadziejnie mówią po angielsku - mają okropny akcent, mówią niezrozumiale, niepoprawnie gramatycznie a w dodatku ilość obcokrajowców sprawia, że ktoś o dobrej znajomości języka przyjeżdżając tutaj ma problem z faktem, że wszyscy dookoła znajomość języka mają co najwyżej na poziomie średnim .
7. Dublin - stolica kraju to 4 milionowa wioska - o przepraszam, w centrum rzeczywiście ma sie wrażenie że jest się w mieście - przy czym nie większym niż takie na przykład Kielce - wszedzie dookoła jest wioska - jedna wielka rybacko rolnicza wioska.
podsumowując : ire to świetny kraj do zarabiania pieniędzy i okropny kraj do życia.
no zakończenie dodam, że zacząłem pisać w Javie tabletop do wfrp2 (program umożliwiajacy prowadzenie sesji przez neta - a w zasadzie usprawniający te czynność).
piątek, sierpnia 17, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A chcialam pojechac do Irlandii :) Chyba zrezygnuje :P
mogę ci jeszcze do tego powiedzieć, że jazda samochodem przystosowanym do jazdy po niewłaściwej stronie jezdni jest traumatycznym przeżyciem :P
Prześlij komentarz