czwartek, października 29, 2009

Normy społeczne na jeżycach i pozbruk.

W poniedziałek była wyjątkowo ładna pogoda, postanowiłem więc, że na w-f przejadę się na rolkach. Niestety nie okazało się to zbyt zdrowym wyborem - jadąc przez Jeżyce, czworo 16-sto latków po kilku piwach stwierdziło, że dziwadło na 8-miu kółkach absolutnie nie ma prawa egzystować w ich lokalnej ojczyźnie - tak więc postanowili mi spuścić łomot - na światłach, przy cholernie ruchliwej i oświetlonej ulicy po której spaceruje całkiem sporo ludzi - najwidoczniej uznali, że to właśnie będzie najbardziej odpowiednie miejsce do pokazania takiemu dziwadłu jak ja, iż Jeżyce to kraina w której obcy ginie - i nie mam co myśleć, że coś przed tym ratuje. Na moje nieszczęście chłopaczki zbyt wiele pary nie mieli, więc po przewróceniu mnie, małej szamotaninie i kilku kopniakach w głowę(głowy w zasadzie - bo leżąc nota bene mogłem rolkami wywijać). Odskoczyli na jakieś 2 metry. I w tym momencie popełniłem największe faux-pa jakie mogłem - otóż zamiast jak to powinien skopany na Jeżycach człowiek zrobić (podług logiki mieszkańców) - leżeć - ja wstałem. To rozwścieczyło jednego z chłopaków, wziął kostkę pozbrukową, rzucił mnie w głowę. No sorry, ale taki twardy to nie jestem, osunąłem się na ziemię - gość stanął jak wryty (najwidoczniej zdziwiony tym, że człowiek rzucony cegłą w głowę pada na ziemię), jego wierni towarzysze spierdolili. Przez ten moment zawahania nie miał tyle szczęścia co oni i trzech przechodniów złapało go i mogłem już spokojnie czekać 15 minut aż policja odbierze telefon - po odebraniu zgłoszenia dojazd zajął tylko 3 minuty - co wskazuje na to, że logistyką jednej i drugiej części zajmują się ludzie o różnych kompetencjach. Chłopak trafił koniec końców do izby dziecka i na przesłuchanie - ja do szpitala na kilka dni, na szczęście nic poważnego mi się nie stało.

Najbardziej w całej sprawie - szokuje mnie całkowita bezmyślność chłopaczków - po pierwsze - jakbym nie był na rolkach a w butach, lub jakby zielone światło zapaliło się kilka sekund szybciej (i pomocni przechodnie dotarli odpowiednio szybciej dzięki temu) to co najwyżej dostaliby w zęby, bo koxami to zdecydowanie nie byli. Po drugie i poważniejsze - rzucając tę cegłówkę absolutnie nie zdawał sobie sprawy z faktu, że najzwyklej w świecie jego ofiara może tego nie przeżyć - on nie próbował zabić, on był zbyt głupi by pojąć ten koncept.

Wniosek jest prosty - lepiej dostać od koxa - bo on przynajmniej rozumie, że jak przypierniczy za mocno to będzie pobicie ze skutkiem śmiertelnym i że z tego to wyplątać za bardzo się nie da - niż od kretyna który kopnąć nawet porządnie nie umie, bo rzuci cię cegłą i będzie zdziwiony jak nie wstaniesz i mu nie oddasz.

ps: aa - żeby nie było, chłopaki nawet nie wysilili swoich mózgów na tyle by próbować mi coś ukraść.

2 komentarze:

Presto pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Presto pisze...

Dziwne, że ktokolwiek zareagował. Gdy mnie okradano z wymarzonej Nokii 5510 (już parę lat temu) ludzie z zakłopotaniem odwracali głowy. Na szczęście policja nie zawiodła...